Bangkok. Dzien prawie drugi
środa, 2 marca 2011
Pobudka przed 6! Szkoda tylko ze czasu srodkowo europejskiego! Szybki prysznic i juz o 13 bylem na dole. Naturalnie zbyt pozno by zobaczyc wiele, a wiele do zobaczenia. Tajlandia. Budda. Krol. Tym wydaja sie kierowac tajowie. Tak wyglada Tajlandia jaka chca by widzieli ja turysci. A moze tak chca byc widziani bo tacy chca byc. Galeria Narodowa. Siedzacy Budda. Olbrzymi Budda. A wokol niego odpust. Slodycze ktorych nikt nigdy by nie kupil. Tarcze do strzelania. Diabelski mlyn. Od Tajow dla Tajow. Zupelnie jak u nas... A potem juz tylko rownia pochyla. Nocny market zakonczony clubbingiem. Wszystko z dala od Khao San Road. I za wyjatkiem nocnego marketu z dala od turystow. Jutro pobudka o 6. Tym razem czasu lokalnego. 1:40. Spac sie nie chce, a do hotelu daleko. Ciezko bedzie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz