Pai, Mae Hong Son, Tajlandia

Landszafciki

sobota, 12 marca 2011
Skuterek i jazda. Drugi dzien bede ogladal gorzyste krajobrazy smigajac czerwonym skuterkiem. Pora sucha uniemozliwia rafting, wodospady prawie suche lub suche, ale i tak udalo sie znalezc troche wody gdzie lokalesi i turystesi sie pluskali. Bungalow w ktorym mieszkam znajduje sie niedaleko swiatyni, wiec rano budza mnie, a wieczorem kolysza buddyjskie mantry. Niestety o ile wieczorem brzmi to fajnie, to rano chyba maja proby i nie brzmi to zbyt ladnie i skladnie. Ale ogolnie dobrze jest. W poniedzialek lub wtorek Laos, a do tego czasu pora relaksu :)





Pai, Mae Hong Son, Tajlandia

Ups!

piątek, 11 marca 2011
Wyrwalem sie w koncu z miasta! Chiang Mai nie bylo byc moze ze swoimi 300.000 mieszkancow metropolia na miare Bangkoku, ale i tak bylo dosyc meczace. Zastanawialem sie czy jechac od razu do Laosu, czy dac jednak Tajlandii szanse i zobaczyc Pai tak mile wspominane przez wielu backpackerow. Wybor padl na Pai. Czy warto? Ocencie sami. Miasteczko jest przepelnione mlodymi ludzmi, ale unosi sie nad nim [poza dymem z pobliskich wzgorz - rolnicy wypalaja pola pod uprawy przed nadchodzaca pora deszczowa] atmosfera artyzmu. Kafejki z jazzem, raggae, stoiska z recznie robionymi pierdoletami... Jest milo. Mialem zamiar zostac tutaj na dzien lub dwa, a teraz martwie sie ze moja wiza wygasa 15go! Do tej pory byl jak nie rush to kac... teraz mam ochote na chillout...


Chiang Mai, Tajlandia

Trekked out.

wtorek, 8 marca 2011
Trekking przez dzungle, nocleg pod wodospadem, jazda na sloniach, splyw rzeka na bambusowej tratwie, kapiel w gorskim jeziorze. Jedynie jedzenie przypomina o tym, ze jestesmy tutaj tylko goscmi. Fajny zespol, kupa smiechu. I fantastyczny przewodnik cierpliwie znoszacy nasza glupote... Calkowicie nie w formie, wiec ciagnalem sie z tylu grupy.  I co prawda nie bola mnie zadne miesnie, ale sama przeprawa byla okupiona zadyszka. Jako bonus mam zjarane plecy, ramiona i nogi. Glowa pusta, ale bezpieczna. Tymczasem. Ide poturyscic sie w hotelowym barze...


Chiang Mai, Tajlandia

300 Wat

niedziela, 6 marca 2011
Nie, tym razem nie chodzi o zasilacz. Wat to swiatynia, a Chang Mai ma ich podobno 300. Troche za duzo jak na moj gust. Dla osoby bedacej totalnym ignorantem jesli chodzi o buddyzm, kolejna swiatynia nie wnosi nic specjalnego. Dla wyznawcow niektore z nich maja olbrzymie znaczenie. Nie mozna im za to odmowic przepychu i uroku. W sobotnie wieczory odbywa sie targ, na ktorym ludzie ze wzgorz przychodza sprzedac swoje produkty. Niektore wygladaja na masowke, i mozna je dostac z tego co zauwazylem wszedzie, niektore naprawde unikalne. Tak czy inaczej, offline na 3 dni. Ruszam na trekking w gory. Do uslyszenia.