Wreszcie przestalo padac, i jak dziecko wylecialem rano z hotelu ladowac bateryjki. Niestety sloneczko nadal wyglada do nas zza chmur, ale wreszcie udalo sie w pelni zobaczyc piekno Luang Prabang. Bede oszczedny w slowach, pozostawiam pod rozwage zdjecia ;)
Laotanska Rzeczpospolita Ludowa
czwartek, 17 marca 2011
Louang Prabang... sliczne miasto bedace na liscie dziedzictwa kulturowego UNESCO. Urzekaloby swoja niezaprzeczalna uroda poludniowofrancuskiego miasteczka... gdyby nie pogoda. Jest 14'C i zacina deszcz... Dokladnie to czego mozna sie spodziewac po poludniowo wschodniej azji, prawda? Laos (a z tego co mowia backpackerzy raczej Luang Prabang) zaskakuje cenami, chyba czytali Lonely Planet i sie wycwanili - ceny wyzsze niz w Tajlandii. Patrzac po ludziach mozna zauwazyc zaskakujace podobienstwa do PRLu, nie tylko nazwe. Sznytem jest skorzana kurtka a'la cinkciarz spod hotelu Victoria, dobre produkty w sklepach sa z zagranicy (glownie z Tajlandii), preferowana waluta sa Bahty lub dolary i... sa problemy z papierem toaletowym...
Tymczasem pare fotek z Mekongu.
Tymczasem pare fotek z Mekongu.
Witaj Laosie
wtorek, 15 marca 2011
Dzien pierwszy splywu poteznym Mekongiem za nami. Jutro dzien drugi. Ogrom rzeki robi wrazenie, a potezne gory pomiedzy ktorymi rzeka sie ciagnie skladaja sie na bardzo widowiskowa trase. Troche uciazliwy poczatek zapewnili naganiacze, probojacy wcisnac wszystko, korzystajac z naiwnosci turystow i duzych przelicznikow z jakimi trzeba sie borykac. W Tajlandii przelicznik byl prosty, zwlaszcza dla zlotowek, w stosunku do ktorych baht jest 10 do 1. Tutaj przelicznik wynosi 2500 do 1. Dla niektorych walut, robi sie to jeszcze ciekawsze. I dla wielu szybkie przeliczenie 120000 na ludzkie wartosci moze stanowic problem.Wykorzystuja to probujac wcisnac wszystko tlumaczac ceny niezrozumieniem, brakiem dostepnosci towaru lub innymi warunkami. To bedzie ciekawa przygoda... Zalogowalem sie podrzednym motelu w ktorym musialem poprawic zamek wewnetrzny. Co do zewnetrznego to jest klodka, ale ni cholery nie moge zaufac wlascicielowi tego miejsca, wiec zamontowalem swoja. Piekny Laos powital brzydka pogoda, mam nadzieje ze jutro bedzie lepiej.
Bye bye Pai
poniedziałek, 14 marca 2011Decyzja o ucieczce zapadla nagle, a moze nie.-- Fear and Loathing in Las Vegas
Moze swiadomie ja planowalem czekajac na odpowiedni moment...
Niepostrzezenie minely dwa tygodnie od kiedy wysiadlem z samolotu w Bangkoku. Urzednik z kwasna mina wstemplowal 15.03 jako date wyjazdu... Pozostaje jechac... Wieczorem wyruszam w kierunku laotanskiej granicy, a jutro o 8 rano po przekroczeniu granicy rozpoczynam splyw slow boat do Luang Prabang... Urok tego miejsca wzywa mnie glosem, ktoremu nie moge sie oprzec...
Bye bye Pai. Laosie, przybywam :)
Wiercipiectwa dzien kolejny
niedziela, 13 marca 2011
Kolejny dzien pod znakiem krecenia sie na skuterku. Pozazdroscic mozna tajom drog. Wieczorkiem halfmoon party w dzungli. Udalo mi sie nawet troche poswiecic ludziom. Niestety w Archaosie, niestety przy bardzo skapym materiale i na bardzo wolnym kompie. Tak czy inaczej fajniebylo. Pai mimo swojego niezaprzeczalnego uroku nie wchlonelo mnie bez konca i powoli zaczynam myslec nad ucieczka w dalsza droge.
Subskrybuj:
Posty (Atom)