Vang Vieng to miasto o dwóch obliczach. W ciągu dnia jest miłym miasteczkiem, skupionym przy dwóch ulicach - głównej i przebiegajacej wzdłuż rzeki. Miłe restauracje, małe sklepiki, w tle gdzie nie spojrzeć czarujące pasma gór z wapienia. W nocy to spokojne miasteczko zamienia się w głośny odrażający klub. Pomiędzy główną ulicą, a nabrzeżem rzeki przelewa się ludzka rzeka. Stado pijanej, głównie brytyjskiej młodzieży stanowi szokujący kontrast na tle spokojnego, cichego i skromnego laotańskiego społeczeństwa. Nie mogę doczekać się momentu gdy wyrwę się stąd. Trzymają mnie tutaj okoliczne atrakcje - wczoraj udało mi się odwiedzić przepiękne jaskinie - speleologiem nie zostanę, ale doświadczenie przednie. Dzisiaj i jutro postaram się spędzić trochę czasu nad wodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz