Wyrwalem sie w koncu z miasta! Chiang Mai nie bylo byc moze ze swoimi 300.000 mieszkancow metropolia na miare Bangkoku, ale i tak bylo dosyc meczace. Zastanawialem sie czy jechac od razu do Laosu, czy dac jednak Tajlandii szanse i zobaczyc Pai tak mile wspominane przez wielu backpackerow. Wybor padl na Pai. Czy warto? Ocencie sami. Miasteczko jest przepelnione mlodymi ludzmi, ale unosi sie nad nim [poza dymem z pobliskich wzgorz - rolnicy wypalaja pola pod uprawy przed nadchodzaca pora deszczowa] atmosfera artyzmu. Kafejki z jazzem, raggae, stoiska z recznie robionymi pierdoletami... Jest milo. Mialem zamiar zostac tutaj na dzien lub dwa, a teraz martwie sie ze moja wiza wygasa 15go! Do tej pory byl jak nie rush to kac... teraz mam ochote na chillout...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz